- autor: radar796, 2015-09-13 20:33
-
GKS GKSowi równy można by powiedzieć po dzisiejszym spotkaniu. ..Korona zaatakowała śmielej od pierwszych minut. Rzut rożny, dwie sytuacje Justyna z serii 'Panu Bogu W Okno' nie dają korzyści. Rywale grają nerwowo, faulują- najpierw Dębskiego Patryka, zaraz potem Maćka. .żółta kartka dla rywala i rzut wolny wyłapany przez bramkarza. Nadchodzi 15. minuta Damian Białek podaje do Maćka Mastalerza, ten przedłuża iii jęk zawodu-nie miał kto wykończyć, mija minuta i Chirurg próbuje z boku- dalej nic. W kontrze goście, napastnik nieco zwleka z decyzją a Koronę wybawiają z opresji Maciek Dębski z wracającym na pełnym gazie Mateuszem Gutowskim. Pora na odpowiedź konkurentów- najpierw strzał obok bramki, potem broni Paweł Domański...w końcu po jednej z akcji nasz bramkarz zderza się z napastnikiem gości....ale bramek nie ma. Kolejna dobra akcja naszych w 24. minucie znów każe obejść się smakiem....Maciej Mastalerz po podaniu od Sylwka Popczyka nie znajduje drogi do bramki Głuchowa- uderza minimalnie obok. W 34. minucie było blisko, by sędzia wypaczył już kompletnie wynik przynajmniej tej części- nie widzi spalonego i puszcza akcję na szczęście sytuację sam na sam broni Doman. Końcówka I połowy to gra cios za cios. Raz okazja jednych raz drugich- każdy może żałować a wynik dalej 0:0. Drugą część rozpoczyna się od zaskakującego strzału Jacka Gosa niepewnie bo niepewnie ale wybronionego przez zaskoczonego bramkarza gości. Chwilę potem w polu karnym chyba ze dwa razy sfaulowany zostaje Maciej Dębski-pan w czarnym gwiżdże rzut karny. Jego SKUTECZNYM egzekutorem jest Sylwek, który w 55. minucie zostaje zastąpiony przez Adama Klimka. W 56. minucie. "setkę" marnuje Maciek Mastalerz- po strzale Damiana Białka dobitka głową Maćka przelatuje nad poprzeczką. W 70. minucie swoją szansę ma Adam, jednak i on przegrywa pojedynek sam na sam z bramkarzem. W 77. minucie za Jacka pojawia się Lukasz Redlicki. Pan w czarnym bez pomocy arbitrów na liniach w tej fazie meczu gwiżdże już kompletnie chaotycznie, a rację ma najczęściej ten kto głośniej krzyknie... W takim zamieszaniu pada bramka wyrównująca. Sędzia od pechoewj dla nas 78. minuty rozdaje żółte kartki raz po raz (jakby nieco starał się nadrobić zaległości) . W końcówce meczu Korona przypuszcza zmasowany atak, którego efektem jest niewykorzystana okazja Adama, słupek i jeszcze 3 uderzenia' wyjęte' przez golkipera Głuchowa.....Czyli, że remis. ...Trzeba gonić...