- autor: radar796, 2016-04-03 18:42
-
Z Białej Rawskiej nie wywozimy nic... Nawet traktor Pudziana ktoś sprzątnął przed nami ;) Nie wiadomo, co spowodowało, że w pierwszych minutach nasza drużyna nie istniała na boisku. Czy liczyliśmy na to, że rywale staną i będą podziwiać nasze nowe koszulki, może przeszkodziła gra pod wiatr lub nasi nie słyszeli gwizdka i nie wiedzieli, że to "juz"? Trudno jest jakoś racjonalnie wytłumaczyć piorunujące 10 pierwszych minut Woli i gole w 4. a tym bardziej 9.minucie, kiedy to bramka padła po długim podaniu przez ponad połowę boiska w dodatku po rozpoczęciu akcji od wyrzutu z autu. Naszych przyblokował taki bieg wydarzeń. Lepiej zorganizowana i chyba mocniejsza fizycznie ekipa lidera tabeli dominowała dalej raz po raz doprowadzając do dogodnych sytuacji. Kolejna bramka wisiała w powietrzu no i w końcu padła. W 22 . minucie gospodarze najpierw szczęśliwie dla nas trafiają w słupek, lecz dobitka jest bez szans na obronę. Pół godziny od rozpoczęcia spotkania pada bramka dla Korony. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym najlepiej odnajduje się Justyn Seliga i pokonuje bramkarza Woli. Nie jest to jednak oznaka jakiegoś wielkiego przełamania i zmiany stylu gry GKSu. Rywale za to robią swoje. Czwarta ich bramka pada po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką w polu karnym w 40. minucie. 4:1 do przerwy nie wygląda zbyt obiecująco tak samo zresztą jak dotychczasowa gra Korony. W drugiej połowie mimo prób rywali nie dajemy się od razu zdominować. Po ok 10 min. dochodzi wreszcie do zmian personalnych. Na boisku pojawia się Maciej Mastalerz i Wojciech Stankiewicz a chwilę później strzelca dotąd jedynej bramki Korony zmienia Kryspin Skręta. Pośród dolatujących aromatów rozpalonego gdzieś nieopodal grilla rywale marnują swoje kolejne sytuacje. Nasza gra wygląda nieco lepiej- chyba dlatego, że nie mamy juz nic do stracenia. Wynik meczu ustala w końcówce Maciek Mastalerz. 4:2 to według wielu naprawdę najniższy wymiar kary osądzony przez Wolę. Zawodzili dziś u nas mniej lub bardziej wszyscy a wygrała drużyna zwyczajnie lepsza w tym spotkaniu. Z małymi wyjątkami graliśmy bojaźliwie, niedokładnie i przewidywalnie dla rywala. Oby zmieniło się to już za tydzień!!!