- autor: radar796, 2017-10-15 14:20
-
Mimo prowadzenia do przerwy tracimy punkty z Pukininem.
Niedzielne spotkanie - uczciwie trzeba przyznać- do porywających widowisk nie należało. Przez pierwsze 20 minut obie strony toczyły wyrównany pojedynek głównie na środku boiska, a jedyną wartą odnotowania sytuacją była nieodgwizdana "ręka"u gracza z Pukinina we własnym polu karnym. Na prowadzenie Koronę wyprowadził kapitan. W 20. minucie JACEK GOS strzałem z ostrego kąta pokonuje bramkarza, dodajmy, że duży wkład w całej akcji miał Justyn Seliga. Po golu to samo co na początku- mało strzałów a jeśli już były to sporadycznie i niecelne w obie strony. Druga połowa ciekawsza, ale niestety zakończona najgorszym z możliwych scenariuszy. Zaczęło się obiecująco- wyśmienitą sytuację wypracował sobie Mateusz Kacprzyk. Jego strzał ofiarną interwencją wybił jednak obrońca gości. Okazja szybko się zemściła...W 62. minucie mamy rzut wolny dla Startu. Doman broni strzał, ale wobec dobitki z metra musi skapitulować. Próbujemy atakować, ale dziś wyjątkowo nie idzie w dodatku goście w 78. minucie wychodzą na prowadzenie. Możemy szybko odpowiedzieć, bo Mateusz Kacprzyk dwie minuty później trafia do siatki, ale sędzia (znów młody i wprowadzający dużo zamieszania) gwiżdze spalonego. Nie zrobił tego natomiast przy golu na 3:1 w 85. minucie,a sytuacja również była dyskusyjna. Było minęło, dziś czegoś zabrakło, ale wierzymy, że ten wynik podziała na chłopaków jedynie motywująco. W tabeli zostajemy na "podium", ale 2 ostatnie mecze rundy to nie bedą zwykłe pojedynki. Trzeba szykować się na 180 minut WOJNY.