- autor: radar796, 2018-09-18 15:28
-
...
Przykro się do tego przyznawać, ale trzeba jasno powiedzieć, że ostatni nasz ligowy mecz przeciwko Muskadorowi Wola Pękoszewska przegraliśmy już przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Mała liczba gotowych do gry zawodników u reszty wywołała rozkojarzenie, zrezygnowanie i negatywne nastawienie. Przed spotkaniem nie przeprowadziliśmy nawet zespołowej rozgrzewki….ot wyszli nasi se pokopać. No dobra...rozumiemy, że to B-klasa i różne cuda na tym poziomie były widziane, no ale czemu to my mamy się dokładać to tej mało chlubnej wizytówki? Piłka nożna to gra zespołowa- tego dnia u nas zespołu nie było. Wybiegliśmy w dziesięciu….po nieco ponad kwadransie było 0:2. Pierwsza bramka z akcji druga po rzucie karnym.W takich okolicznościach następuje wielki sukces GKSu-....dociera jedenasty zawodnik. Chwilę potem drugi przebłysk dobrego- długa piłka od Tomka Bystrosza gdzieś w okolicę BOGUSŁAWA KRÓLA przynosi nam bramkę kontaktową i trochę nadziei, ale porozstawiani po nierzadko przypadkowych, wymuszonych, nieogranych i niewygodnych dla siebie pozycjach Koroniarze wciąż są w opałach. Dostajemy jeszcze “sztukę” na 1:3 i tak kończymy pierwszą połowę. Druga odsłona to już “kopanie leżącego” w wykonaniu gości. Dwie sytuacje “sam na sam” przynoszą im dwie bramki i na pół godziny przed zakończeniem zawodów rezultat 1:5. Wprawdzie w 67. minucie KRZYSZTOF SKURA podciąga wynik na 2:5 z rzutu karnego ale końcówka należy do gości. Na wykończonych fizycznie i psychicznie graczy Korony posyłają świeżych zawodników skutecznie dokumentując swoją przewagę tego dnia. W ostatnich dwudziestu minutach na konto Muskadora wpadają dwie bramki po rzutach karnych przedzielone golem z kontrataku. Kończy się na wyniku 2:8. Mecz z rywalem, który wcale nie był poza zasięgiem kończy się żenującym rezultatem…..sami sobie szkodzimy...