- autor: radar796, 2020-09-28 13:47
-
Pierwsza porażka "u siebie"
Siódemka w numerze kolejki szczęścia nam nie przyniosła. Jak na złość to właśnie odrobiny szczęścia najbardziej zabrakło tego dnia na Kono. Po pierwsze do pogody, no i rzecz jasna do wyniku. Spotkanie w całości rozegrane w towarzystwie lekkiego deszczu lepiej rozpoczęli goście. Już w 7. minucie zdobyli pierwszą bramkę skutecznie dobijając piłkę po wcześniej wybronionym rzucie wolnym. Korona szybko odpowiada- dwie minuty później mamy remis. Zdobywca gola - PAWEŁ STĘPNIAK bezbłędnie wykorzystuje sprytne podanie od Łukasza Florka. Tempo nie spada i jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa podopieczni Mariusza Sałudy ponownie wychodzą na prowadzenie pakując piłkę do naszej siatki strzałem z bardzo bliskiej odległości. Dalsza część tej połowy to optyczna przewaga przyjezdnych przerywana naszymi zrywami. Duży wpływ na obraz gry ma panująca aura- obserwujemy wiele pośliźnięć, upadków, strat przy podaniach, dużej ostrożności przy zagraniach i niespodzianek od śliskiej futbolówki na mokrej trawie. Starają się jedni i drudzy, ale wynik z mocnego otwarcia utrzymuje się do końca pierwszej odsłony. Wirtualny punkt siedem minut po rozpoczęciu drugiej połowy daje nam bramka po akcji zainicjowanej wrzutem piłki z autu. Drugi raz w tym spotkaniu celnie przymierza PAWEŁ STĘPNIAK. Jego trafienie na 2-2 skutkuje zaostrzeniem gry, bo nikogo na tę chwilę remis tu nie urządzał. Nieskuteczne wymiany ciosów trwają do 60. minuty. Właśnie po godzinie gry rozpoczyna się "odjazd" Meteora. Najpierw wpada nam zaskakujący strzał z bardzo ostrego kąta, a 10 minut później wynik na 2-4 zmienia skuteczna kontra. Nasi jednak walczą do końca (za co wielki szacun). Mimo ubytku sił i alarmów o urazach coraz częściej goszczą pod bramką Reczyc. W 83. minucie dopinają swego i łapiąc kontakt przywracają nadzieję na remis. Strzelcem bramki na 4-3 był KAMIL CIĘŻKOWSKI , do którego piłka trafiła po rzucie wolnym "bitym" przez niezniszczalnego od początku sezonu Damiana Białka. W ostatniej akcji punkt (który z racji zdarzeń boiskowych już byłby całkiem spoko) był na wyciągnięcie ręki - ponownie rzut wolny i przy piłce "Chirurg", ponownie strzał sprawiający spory problem defensywie Meteora, no i niestety minimalnie przestrzelona próba Stanisława Szymańskiego. Fajny mecz dla oka, rywalom gratulujemy i życzymy kolejnych dobrych występów w lidze. Zadanie Koroniarzy na teraz to wyciągnąć wnioski i jak najlepiej przygotować się na #DERBY_GORZELNI. Niestety gra w warunkach, jakie mieliśmy tego dnia okazała się być trochę "kontuzjogenną". Stąd prośba do organizmów wszystkich poszkodowanych o szybką regenerację ;)
Wielkie dzięki dla każdego Koroniarza gotowego do gry w tę ciut pechową niedzielę.
Głowy do góry i jedziemy dalej :)